Geoblog.pl    florki    Podróże    Wietnam, Laos, Tajlandia 2017    Sa Pa
Zwiń mapę
2017
24
paź

Sa Pa

 
Wietnam
Wietnam, Sa Pa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8353 km
 
Niestety prognozy pogody nie sprawdziły się tym razem , dzisiejszy dzień okazał się tak samo deszczowy, jak wczorajszy. Co prawda mgła się trochę zmniejszyła i nawet myśleliśmy ,że może jednak uda się nam wyprawa skuterowa , ale niestety rozsądek wygrał.
Postanowiliśmy zwiedzić Sa Pa na piechotę. Nie uśmiechało się nam jeżdżenie taksówkami, więc nie mieliśmy zbyt wielu alternatyw. Spacer umialały nam co chwilę zagadujące nas wietnamki z górskich plemion Homongów, zapraszając do swoich wiosek , oferując różne lokalne wyroby.
Strasznie uparte w przekonywaniu do swojej oferty, ale jednocześnie sympatyczne i uśmiechnięte, naprawdę ciężko im odmówić. Może nawet byśmy dali się skusić na wyprawę do wioski przeuroczej pani Vu ,ale droga którą przewodniczki prowadziły turystów, była nie utwardzona, gliniasta, a po deszczu ( podobno padało od 2 miesięcy), sięgała po kostkę.
Odbyliśmy honorową rundkę po górnej części tarasów ryżowych, wykonując przeróżne akrobacje by uniknąć upadku.Utaplani w błocie (mieliśmy je na całych butach , na spodniach po kolana i gdzieniegdzie na górnej części odzieży i nawet na twarzy) zawróciliśmy do miasteczka. Mimo kiepskiej aury, co jakiś czas z mgły wyłaniały się malownicze widoki, mogliśmy wtedy wyobrazić sobie jak pięknie musi tu być podczas słonecznej pogody.
Z bólem serca , a także kręgosłupa, bo hotelik ( Asian Hotel) który wynajęliśmy, nie odbiegał standardem od pociągowego "hard sleepera" -9$ za noc 2 osoby ze śniadaniem i pięknym widokiem za oknem, gdyby nie mgła, postanowiliśmy zrezygnować z kolejnego dnia w Sa Pa i nocnym busem, udać się do Louangphrabang w Laosie. Bilety załatwiliśmy w biurze turystycznym w centrum, kosztowały nas ok. 70$ za 2 osoby ( dokladnie 250 000 wnd Sa Pa - Dien Bien Phu, Dien Bien Phu -Louangphrabang 520 000 wnd ) Bus odjeżdża codziennie z dworca o 19. Czujemy, że trochę przepłaciliśmy, ale woleliśmy czas który pozostał nam w Są Pa spożytkować na ciekawsze rzeczy niż szukanie transportu .
Na ostatni wietnamski posiłek udaliśmy się tuż przed wyjazdem. Wielkie było nasze zdziwienie kiedy okazało się , że szefem kuchni restauracji którą wybraliśmy (Anise Resteurant), jest Polak - Piotrek. I o dziwo zjedliśmy tam najlepsze sajgonki, jakie udało się nam zjeść do tej pory w Azji, gorąco polecamy. Dowiedzieliśmy sie też że, za rok bierze ślub z dziewczyną z wioski Ta Van i tam planuje otworzyć swój interes (trzymamy mocno kciuki:-) )
Tak więc teraz siedzimy/ leżymy w fikuśnum autobusie z dyskotekowym oświetleniem, pod głośnikiem z którego lecą wietnamskie kołysanki, zmierzając w stronę lepszej pogody.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedzili 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 27 wpisów27 6 komentarzy6 239 zdjęć239 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
06.11.2019 - 09.11.2019
 
 
17.10.2017 - 10.11.2017