Dziś kontynuujemy naszą wycieczkę po zatoce Ha Long. Wstaliśmy wcześnie żeby zobaczyć wschód słońca. Pogoda jest gorsza niż wczoraj, chmury zakrywją prawie całe niebo, ale słońce się przez nie przebija i jest ciepło. Właściwie to nawet lepjej, bo rano w planach mieliśmy pływanie po zatoce ,które okazało się fantastyczną rozrywką. Nie tylko pływa się po otwartej wodzie, ale również można poruszać się miedzy skalnymi labiryntami.
Po powrocie na statek mieliśmy lekcje "gotowania", a właściwie zawijania sajgonek.
Droga powrotna do Hanoi, dłużyła nam się niesamowicie. Przede wszystkim ze względu na środek transportu, zupełnie nienadajacy się do użytku ludzi którzy mają więcej niż 1.7 m. Siedzenia zlokalizowane w okolicy nadkola nie posiadają w ogóle miejsca na nogi. Reszta jest nie wiele lepsza. Tak więc powykręcani w "chińskie osiem" ( właściwie wietnamskie) dotarliśmy na stację skąd mamy pociąg do Lao Cai.
(Na stacji jedliśmy lody z kukurydzą- całkiem smaczne)