Z Ko Samui do Bangkoku można się dostać na kilka sposobów. Najprostszy, ale niezbyt tani, to samolot. Kolejny to pociąg + prom, ten z kolei niezbyt szybki, sprawdzony poprzednio. Tym razem wybraliśmy opcję trzecią. Bilet łączony( prom + bus na lotnisko + samolot) ok. 100 PLN + opcjonalnie 25$ za większy bagaż. Można taki bilet zakupić bezpośrednio na stronie Air Asia, lub w jednym z wielu biur na wyspie. Zadziwiające jest to, jak Azjaci radzą sobie z organizacją tego typu transportu. Oklejają turystę jak bagaż i tylko przekazują do kolejnych pojazdów. Niby straszny chaos, ale jakoś to działa.
Do Bangkoku dolecieliśmy na 14 (cała podróż zajęła nam 7h) Z lotniska Don Muang co 30 minut, prosto na Khao San Road, jeździ autobus B4.( co 30 minut , oczywiście jeśli nie ma korków, co w Bangkoku jest raczej niespotykane :-)
Ostatnią noc w Bangkoku spędziliśmy na szwędaniu się po uliczkach i kosztowaniu tajski specjałów. ( Durian-najbardziej śmierdzący owoc na świecie-nawet smaczny. Robale typu larwy ujdą, ale nic specjalnego. Świerszcze smakują jak patyki z vegetą. A na deser pyszne lody kokosowe. Rozstroj żołądka gwarantowany, ale co tam, to ostatnia noc więc trzeba zaszaleć.) Robale kupują wyłącznie turyści i traktowane są raczej jak atrakcja, a nie posiłek. Za to pozostałe uliczne stragany, gdzie jedzenie jest przygotowywany na naszych oczach, serwują pyszne tajskie dania. Najpopularniejsze to oczywiście Pad Thai (40-55 THB- 4-5,5 PLN).